Kazanie ks. proboszcza na Uroczystość św. Jana Pawła II

ODPUST ŚW. JANA PAWŁA II

22.10.2020r.

VCS

1. Gdyby stworzyć ranking bliskich nam i znanych świętych, On wygrałby na pewno: św. Jan Paweł II. Wszyscy znamy Jego życie, tyle razy Go słuchaliśmy i może – choć to już rzadkie – czytaliśmy któreś z wielu nauczań papieskich. Wielu mogło uścisnąć Mu dłoń, mamy zdjęcia, dostaliśmy różaniec. W bliskości jest świętym bezkonkurencyjnym. Jednak są tacy i jest ich wielu, którzy mogą Go wyprzedzić, nic nie ujmując Jego wielkości. Papież Franciszek określa ich jako „świętych z sąsiedztwa” czyli ludzi, których mamy blisko, niejako przy sobie. Żyją lub żyli blisko nas i żaden splendor świętości ich nie otaczał. Świętość często jest zwykła. O Jezusie nikt z rodzinnego Nazaretu po latach życia „tuż, tuż” nie powiedziałby: to święty. Są święci zwykli, którzy nigdy nie będą wyniesieni na ołtarze. I często – jak przy świętych kanonizowanych – lepiej widzimy dar ich życia dopiero po śmierci. Wtedy odkrywamy, jak wiele nam dali: ich dobroć, miłość, ciężką pracę, żywą wiarę. To święci, którzy nie mieli pojęcia, że nimi byli. Gdyby im to powiedzieć, uznali by to za żart lub coś niestosownego. I my nie myślimy o nich w ten sposób.

2. Świętość jest bliżej nas niż sądzimy. Jest z nią trochę jak z koronawirusem, o który ocieramy się, często nie wiedząc. To taka „świętość bezobjawowa” lub lepiej z objawami, których nie potrafimy zauważyć i docenić. Tak było nawet u znanych świętych. Współsiostra tłumaczyła św. Faustynie, jakim złudzeniem są doznane przez nią łaski: „Pan Jezus w ten sposób obcuje tylko ze świętymi, ale nie z takimi duszami jak siostra, grzesznymi.” Świętość jest określana językiem Ewangelii jako skarb ukryty w glinianych naczyniach. My widząc tylko glinę, możemy nigdy nie odkryć skarbu. Ciągle sądzimy ludzi, Kościół, widzimy tylko glinę. Trudno się temu dziwić, skoro tak samo patrzymy na swoje życie, widząc tylko glinę. Albo zamiast skarbu Bożego życia mamy bezwartościowe świecidełka. Bardzo może nam pomóc to „przesłuchanie” Piotra w dzisiejszej Ewangelii, uporczywe zadawane przez Jezusa pytanie: „Szymonie synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?”.  Słowo przesłuchanie dobrze oddaje trudną dla Piotra sytuację, te pytania jako wątpienie Jezusa w prawdę jego odpowiedzi. To tłumaczy bolesną reakcję po trzecim pytaniu: „Zasmucił się Piotr…” Jakby Jezus wypominał mu niedawne trzykrotne zaparcie się, ucieczkę spod krzyża, puste słowa obietnicy, że chce iść z Nim na śmierć. Wypominał zdradę i tyle pustych obietnic.

3. O jaką prawdę chodzi w tym niezwykłym i uporczywym przesłuchaniu Piotra przez Jezusa? Jaką prawdę Jezus wydobywa dla Piotra i dla nas?

Prymat Piotra, jego bycie pierwszym i skałą, miłość: „więcej aniżeli ci…” zbudowane są na jego upadku, na tym, że bardziej zdradził, bardziej się zaparł, bardziej została skruszona jego pewność siebie i pycha. Na gruzach ludzkiej mocy, fałszywego poczucia wyższości Jezus buduje prymat Piotra. Słabość i grzeszność Piotra stają się materią dla dzieła Bożego. Dziś ogromnym problemem i działem wiedzy, gospodarki jest przetwarzanie śmieci, by chronić ziemię przed zniszczeniem. Nawet śmieci i odpadki służą do wytwarzania czegoś dobrego. Bóg przez Jezusa okazuje się genialny w wykorzystaniu ludzkich odpadków i śmieci, trucizny, którą człowiek ma w sobie i którą zatruwa siebie i świat. Piotr zostaje na nowo zbudowany na śmieciach własnej zdrady, zwątpienia, na gruzach pewności siebie. Bóg stwarza jego miłość na nowo, z nicości śmieci, gruzów i biedy. Tak samo będzie budował Kościół przez całe jego dzieje. Kto tego nie widzi, nie odkrywa, będzie ślepy na tajemnicę Kościoła. Będzie widział tylko glinę ludzkich słabości, śmieci afer, truciznę pychy, szukania siebie, chciwości. Nic więcej.

4. Wielu świętych zostało przez Boga wydobytych z otchłani grzechu. Wielu przeżyło życie bez wielkich wstrząsów. Wszyscy mają to jedno wspólne odkrycie, że życie może być zbudowane tylko na gruzach własnej pewności siebie, na cudzie Miłosierdzia w przetwarzania ludzkich śmieci w dobro, w wypełnianiu glinianych naczyń bezcennym skarbem. Niektórych dziwiło świadectwo cotygodniowej spowiedzi św. Jana Pawła II. Mówili: po co i z czego? Ten głęboki wymiar wydobywania z grzeszności, jest tajemnicą. Jednak mamy inny wymiar, gdy słabość okazywała się materią w dłoniach Bożych. Wrażliwość papieża została zbudowana na szybkiej śmierci matki, potem brata i ojca. A dramatyczne doświadczenie wojny z jej okrucieństwem stało się miejscem powołania do kapłaństwa. Bez niej Karol Wojtyła zostałby polonistą i aktorem, bo to go fascynowało. Na gruzach wojennej prawdy o człowieku odkrywa kapłaństwo. Momentem łaski było zamach. Jedyne osobiste wspomnienie tej chwili pojawiło się 13 lat później: 13.05.1993 roku. Już daty łączą te wydarzenia. Po 4 tygodniach w Gemelli i po bolesnym złamaniu biodra mówi: „Przez Maryję chciałbym dziś wypowiedzieć wdzięczność za dar cierpienia…Zrozumiałem, że jest to dar konieczny…Kościół musi być poprowadzony przez cierpienie…Papież musi być przedmiotem ataków, musi cierpieć. Istnieje wyższa Ewangelia. Ewangelia cierpienia, która przygotowuje przyszłość…”

5. Bardzo zaskakującym jest to podziękowanie nie za ocalenie, uzdrowienie, ale za cierpienie, za kolejną odsłonę słabości, ubóstwa, biedy. To jak odkrycie Ameryki, nowego lądu. Niezwykły termin: „wyższa Ewangelia.” Jak bardzo św. Jan Paweł II przemawiał, gdy nie mógł już mówić przez starość, chorobę, kolejne etapy tracenia sił. Prosimy, aby nam dzisiaj pomógł odkryć dar cierpienia i słabości w naszym życiu, wśród naszych bliskich, odkryć go w Kościele i tym wszystkim, co dzieje się w świecie. Tyle kryzysów sprawi, że miejsc na to nowe odkrycie nam nie zabraknie. Nie zabraknie nam doświadczenia wysypiska śmieci, zatrutej ziemi, gruzów świata, Kościoła i naszego życia. To odkrycie „wyższej Ewangelii” zmieni całkowicie nasze patrzenie na świat, ludzi i siebie samych. Nie damy się zwieść glinie naczyń, słabościom i upadkom, nie będziemy rozpaczać na gruzach ludzkiej pewności siebie, a na ziemi pełnej śmieci ludzkich upadków, zła, bezradności nie będziemy głosicielami końca świata. Odkryjemy „świętość z sąsiedztwa”, cichą, prostą, ubogą, nierzucającą się w oczy. Odkryjemy tę świętość w innych i jako nadzieję dla naszego życia. A wtedy nie będzie niczym dziwnym w naszym trudnym świecie pandemii i innych ludzkich bied, że będziemy ludźmi nadziei, jak to czynił św. Jan Paweł II nawet w najtrudniejszych chwilach, zwiastunami Ewangelii, tymi, którzy wnoszą w nasz świat Radosną Nowinę.  

 1,706 Wyświetlenie,  2 Dzisiaj