Kazanie ks. Proboszcza 15.11.2020
33 NIEDZIELA ZWYKŁA 15.11.2020r.
VCS
1. Jak długo trwa pogrzeb człowieka? Zazwyczaj kilka godzin. Księdza więcej, gdyż rozciąga się na dwa dni. Ale kopanie grobu dla wszystkich trwa tak samo. Dziś Ewangelia mówi o kopaniu grobu, które może trwać całe życie. Ten grób kopie sobie człowiek sam dla siebie, sam jest grabarzem swego życia. I nie chodzi o palenie papierosów, nadmierne picie alkoholu, czy inne trwające latami niszczące form życia jak nienawiść, które są jak kopanie grobu własnymi rękami, niszczeniem zdrowia i życia. Grób jest w opisie tego, co robił „sługa zły i gnuśny”. Czas między odejściem w daleką podróż i powrotem człowieka rozdzielającego swój wielki majątek, kryje całe nasze doczesne życie. To cały dar życia, który od Boga otrzymujemy. Od poczęcia i narodzin do śmierci. Czym wypełnił czas sługa zły: „poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.” Z podkreśleniem kopania dołu w ziemi, tak jak przy kopaniu grobu. Człowiek staje się grabarzem swego życia, zakopuje w ziemi otrzymany dar czyli talent, marnując wielkie bogactwo, które powierzył mu Pan. Przegrał życie, bo go zakopał, przeżył życie, kopiąc grób i grzebiąc życie.
2. Co się tak naprawdę stało? Na czym polega pogrzebanie życia. Św. Paweł nazywa to inaczej: „Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi.” Tutaj zamiast pogrzebania życia jest przespanie życia. To jest dla nas bliższe określenie. Gdy ktoś marnuje życie, zamienia je w pustą zabawę, mówimy: uważaj, bo prześpisz życie. Jezus daje nam w Ewangelii ważną wskazówkę, co sprawiło, że sługa stał się zły i gnuśny. To powód zaskakujący: nie lenistwo, ani wady charakteru. Powodem jest fałszywa wiara, o której sam mówi: „Panie wiedziałem, że jesteś człowiek twardy…Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi…” Widzi Boga jako kogoś groźnego, nakładającego ciężary, który jest jak nieszczęście ciążące nad życiem. Wtedy nawet dar i ogromna wartość talentu jest zagrożeniem. I człowiek chętnie pozbywa się Boga. Najbardziej radykalnie robi to przez ateizm, mówiąc: Boga nie ma. Ale robi to też przez wiarę martwą, gdy co prawda wierzy w Boga, ale dalekiego, bo na ziemi musi radzić sobie sam. Choć wierzę, to moje życie jest tylko moje, moje jest ciało, mój jest czas. Mogę być wolny i żyć swobodnie tylko wtedy, jeżeli Bóg nie narzuca mi żadnych swoich zasad. Grób wykopany dla talentu, jest także grobem dla Boga: nie pamiętam o Nim, nie czuję Jego potrzeby, jest mi obojętny. Jakby Go nie było.
3. Św. Faustyna otrzymała dar wejścia do czyśćca i zadaje duszom pytanie: „jakie jest ich największe cierpienie?” Słyszy: „I odpowiedziały mi jednogłośnie, że największe dla nich cierpienie, to jest tęsknota za Bogiem.” To jest ogień czyśćca, paląca tęsknota za Bogiem, ewangeliczny: „płacz i zgrzytanie zębów.” Może nie wiemy, że istnieje choroba zwana BRUKSIZMEM, czyli chorobliwe, zwłaszcza nocą, zgrzytanie zębami lub kurczowe ich zaciskanie. Często – jak wielu chorób – jesteśmy tego nieświadomi. Ocenia się, że w sposób poważny problem ten dotyka 20% populacji, a w formie łagodnej 50%. Zgrzytanie zębami jest chorobą psychosomatyczną i ma źródło w głębokim napięciu wewnętrznym. Często łączone jest z doświadczeniem samotności. To jakby zapowiedź i proroctwo czyśćcowego stanu tęsknoty, który jest pełen napięcia. Dusza z całą jasnością widzi, jak zamieniła życie w grób wykopany dla Boga i Jego darów, talentów i łask. I ta ucieczka od Boga, odwrócenie się od Niego, traktowanie Go jako zagrożenia i kogoś niepotrzebnego, była czymś normalnym. Nie dziwi nas, że się nie modlimy, nie cierpimy, bo nie ma w nas głodu Słowa Bożego i dawno nie byliśmy do spowiedzi ani komunii, nie czujemy się samotni bez bliskiej relacji z Bogiem. W niektórych kulturach na grobach urządza się radosne przyjęcia i zabawy. Tak samo można uczynić na grobie talentu, na grobie daru Bożego. W czyśćcu jest całkowicie inaczej. Bóg jest blisko i cała prawda o Jego odrzuceniu pali i boli. To ból niewyobrażalny, że już nie będę mógł tego naprawić, puścić daru Bożego w obieg, zyskiwać i pomnażać, rodzić prawdziwe owoce.
4. Jakie skutki rodzi w nas trudny czas pandemii z ograniczonymi możliwościami bliskości tej z ludźmi i z Bogiem? Czy tęsknotę, czy raczej przyzwyczajenie? Da się żyć bez Boga i Kościoła. Pogodziłem się z tym, uznaję to za normalne, czy przeciwnie: tęsknię, boli mnie to, szukam drogi, skoro zamknięte są drzwi, zazwyczaj obok otwarte jest okno. Dyspensa od Mszy nie jest dyspensą od szukania bliskości Boga, tej nie udziela nawet papież. Dziś jesteśmy na ziemi i możemy to, czego nie mogą dusze w czyśćcu: odkryć dar Boży, którym jest nasze życie i puścić w obieg. Możemy nie bać się i budzić cierpienie tęsknoty za Bogiem. I bać się, że mogę żyć w ciemności fałszywej wiary, fałszywego widzenia Boga i pokoju, że Go nie potrzebuję. To szansa, by odbudować modlitwę codzienną dla tych, którzy się modlą i tych, którzy się nie modlą. Nie pacierz, ale żywe spotkanie z Tym, którego proszę, komu dziękuję, kogo przepraszam. To codzienne wychodzenie z ciemności, by widzieć dar miłości Boga, widzieć talent własnego życia i w końcu puścić go w obieg.
Zamiast grobu.
1,135 Wyświetlenie, 1 Dzisiaj