Kazanie ks. Proboszcza 31.10
31 NIEDZIELA ZWYKŁA 31.10.2021r.
VCS
1. Dzieci klas III w ramach poznawania przykazań Bożych mają pouczające ćwiczenie. Chodzi o zrozumienie I przykazania Dekalogu. Na zegarze zaznaczają czas, który w ciągu dnia poświęcają na różne zajęcia. Jest więc czas na sen, na pracę czyli naukę, jest czas zabawy i korzystanie z mediów, jedzenie. Te wielogodzinne odcinki trzeba intensywnie kolorować, bo zajmują sporą część naszej tarczy czasu. I na tle tego wszystkiego trzeba zaznaczyć czas, który codziennie poświęcamy Bogu. Wiemy, że zdarzają się dni, że nie ma co malować, nawet kreski, nic, nawet modlitwy porannej i wieczornej. Czasem trochę pokolorować trzeba, choć narysowanie 5 minut lub mniej wymaga chirurgicznej precyzji i bardzo dobrze naostrzonej kredki. Z pewną ulgą możemy przyjąć, że niedzielną godzinę mszy można podzielić na cały tydzień i już zbliżamy się nawet do 10 minut. Ktoś powie, że to i tak nieźle, bo według badań statystyczny ojciec poświęca na rozmowę z dzieckiem około 7 minut dziennie. Ktoś inny powie, że czas to nie wszystko, nie da się wszystkiego wyliczyć w minutach. Jednak to oczywiste, że nasz rozkład czasu, komu i na co go poświęcamy, wiele mówi o tym, co jest dla nas najważniejsze, jaką miłością i dla kogo żyjemy. Co jakiś czas prowadzi się w szkołach badania zjawiska eurosieroctwa, czyli dzieci, których rodzice pozostawili pod opieką rodziny, wyjeżdżając za pracą. Ocenia się, że dotyczy to co 5 dziecka, a w niektórych rejonach procent sięgał połowy. A przecież to wyjazdy z miłości do rodziny, by zapewnić jej byt. Dzięki temu budujemy piękne domy, a dzieciom niczego nie brakuje. Niczego – oprócz bliskości rodziców. Każdy nauczyciel wie, co dzieje się z dzieckiem, które przez dłuższy czas ma poczucie utraty rodzica. Po jakimś czasie tego nieszczęścia nie da się już naprawić. Ostatnio przypomniano słowa bł. Kard. Wyszyńskiego: „Ludzie mówią: czas to pieniądz, a ja wam mówię: czas to miłość” Tam, gdzie nie mam czasu, nie mam miłości. Lubimy mówić: nie mam czasu. To: nie mam czasu wiele powie o mojej miłości. Rodzic nie ma czasu dla dzieci, ksiądz dla parafian, człowiek dla Boga.
2. Wysłuchaliśmy przed chwilą powtórzonego dwa razy: w I czytaniu, a potem w Ewangelii przykazania nie tylko pierwszego, ale i totalnego: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą.” Powtórzone wielokrotnie CAŁYM, CAŁĄ, w pełni, do końca, bez reszty, bez dzielenia. Widzimy, że nie wystarczy powiedzieć, że dziś daję ci 5 minut, ale postaram się, żeby było 7, dwie minuty więcej. Może Bóg chce za dużo, absurdalnie za dużo? Czy mam Mu dać 24 godziny codziennie? To niemożliwe. Skoro nie mamy czasu dla Boga, nigdy też nie odkryjemy łaski daru życia. Bóg nie stawia nam szalonych wymagań. Jeżeli jest szalony, to w miłości do nas. Kto odkryje, że nasze życie, cały nasz czas jest darem Boga, wszystko się zmieni. Gdy odkryjemy, że Bóg nam przez Jezusa daje swojego Ducha, swoją Miłość, wszystko się zmieni. Ogarnie nas niewyobrażalna wdzięczność i ogarnie WSZYSTKO. Odkryję, że w relacji do małżonka jest Bóg, Bóg jest w relacji do dzieci, jest w mojej pracy, a nawet wypoczynku, śpiewamy przecież: „niech Cię nawet sen nasz chwali.” Jest Bóg w naszym zdrowiu i chorowaniu, jest w każdym posiłku, jest w świecie, który nas otacza. Nigdy już w życiu nie powiem: nie mam czasu dla Boga, bo Bóg jest w całym moim czasie.
3. Trwa czas modlitwy za zmarłych. Myślimy, jak wygląda ich życie teraz, czym jest czyściec, jak im pomagać. Może nigdy nie przeżyjemy widzenia jak św. Faustyna: „W pewnej chwili w nocy przyszła do mnie jedna z naszych sióstr, która umarła przed dwoma miesiącami. Ujrzałam ją w strasznym stanie. Cała w płomieniach, twarz boleśnie wykrzywiona. Ogień czyśćca można zupełnie fałszywie rozumieć, jakby Bóg poddawał dusze torturom i był to odwet za to, co Mu się w naszym życiu nie podoba. To myślenie niegodne Boga jako Ojca i Jego miłości do nas. Papież Benedykt przypomina, co naprawdę Kościół widzi i rozumie przez ogień czyśćcowy: „ogniem, który spala, a równocześnie zbawia, jest sam Chrystus, Sędzia i Zbawiciel. Spotkanie z Nim przepala nas, przekształca…Jest to „błogosławione cierpienie”, w którym święta moc Jego miłości przenika nas jak ogień…nasz sposób życie nie jest bez znaczenia, ale nasz brud nie plami nas na wieczność.” Można powiedzieć, że Bóg nie robi niczego, żeby nam zadać cierpienie. Cierpieniem będzie samo widzenie bez żadnej zasłony Jego Miłości, którą objawił w Jezusie. To będzie ból, czemu jej nie odkrywałem w czasie ziemskiego życia, czemu nie przyjmowałem tej miłości, nie widziałem jej w całym darze życia i wiary, ból zmarnowanego czasu, mówienia Mu nie mam dla Ciebie czasu. Przejmujący ból patrzenia w słońce Bożej miłości, ale też szczęście, że Ona mnie ocaliła, że jestem zbawiony pomimo wszystko, że ten brud nie jest na wieki, że będzie oczyszczany, będzie znikał. Wtedy słońce Bożej miłości nie będzie już palić.
4. Pan Bóg nie skazuje nas na czyściec. Spotkanie z Miłością Boga możemy przeżyć dzisiaj. Już dzisiaj, a nie kiedyś, w wieczności możemy Bogu pozwolić, by nas przemieniał i przekształcał, oddawać Mu wszystkie ważne sprawy w swoim życiu. Iluż rodziców, zanim podjęli decyzję o pozostawieniu dzieci w imię pracy, gdyby zaprosili Boga do tej decyzji, podjęli by ją inaczej. Nawet pracując za granicą, można co tydzień być w domu. Będzie mniej euro, ale więcej prawdziwego rodzinnego szczęścia. Mniejszy dom, ale więcej bliskości i miłości. Skoro porównujemy miłość Boga do słońca, to i ono ma swoje chwile szczególnej aktywności, mówimy o wybuchach na słońcu. Czas modlitwy za zmarłych na pewno jest taką szczególną łaską mądrego rozumienia życia, na co mieć czas, jak i komu go dawać, jak poświęcać cały swój czas, jak go oddawać Bogu. W końcu wszyscy przed Nim staniemy na wieczność. Przed nami jeszcze jeden szczególny i niepowtarzalny sposób otwarcia na miłość Bożą. Objawiła się ona w Jezusie, trwa i udziela się w Jego Kościele. Synod, w którego etapie parafialnym jesteśmy, ma właśnie za cel objawić otwarcie na miłość Boża, przyjąć dar Jego Duchu w Kościele. Świat i Kościół znajdują się w niezwykle trudnym i przełomowym momencie. Wierzymy, że Bóg nas nie opuści nigdy, że daje nam światło, że Duch Święty poprowadzi Kościół. Ale nikt z nas nie może pozostać na to obojętny. Miłość Boga działa i mówi przez ludzi, i każdego z nas pociąga i angażuje. Konkretnym znakiem jest zabranie i wypełnienie ankiety z pytaniami synodalnymi. Tego się nie da zrobić szybko, bez modlitwy i trudu. Ale może to jest właśnie ta wyjątkowa łaska spotkania z Boża miłością. Odkrycia, jak On jest w naszym życiu, JEST w Kościele. Nie mówmy Mu: nie mam czasu, nie mówmy: mnie to nie interesuje, nie mówmy: ja nie potrafię.
To szansa wejścia w największe przykazanie: BĘDZIESZ MIŁOWAŁ.
584 Wyświetlenie, 1 Dzisiaj