KAZANIE KS. PROBOSZCZA 06.01
OBJAWIENIE PAŃSKIE 2025 | 06-01-2025r |
1. Gdy słyszymy: misje, myślimy: Afryka. Tymczasem to w Afryce Kościół rozwija się dynamicznie. A nasza Europa jest miejscem, gdzie Kościół obumiera. W Polsce nadal 78% ludzi uważa się za wierzących. Nie ma to jednak związku z udziałem w życiu Kościoła. Wielu wierzy w swojego Boga, w bozię przez siebie wymyśloną. Młodzież w 8 klasie nie potrafi wymienić osób Trójcy Świętej. Może źle byli katechizowani? Uczyłem te dzieci w 3 klasie i nawet rysowaliśmy różne modele Trójcy. I w ramach religii modlą się, rozpoczynając znakiem krzyża w imię Trójcy. I nic nie rozumieją. W klasie 4 dzieci nie pamiętają warunków dobrej spowiedzi, choć je znali. Boże przykazania to abstrakcja. I ten stan w dorosłym życiu się nie zmienia. Chyba, że ktoś przeżyje duchowy wstrząs zwany nawróceniem. Prawdziwym problemem jest brak żywej wiary, brak relacji z Bogiem. Wtedy wszystko to martwe regułki, religijne wierszyki, puste słowa, gdy Bóg nie jest żywą Osobą, wspólnotą osób, która mówi i słucha, cieszy się i smuci. Gdy jest KIMŚ, wtedy wszystko się zmienia. Nie zapominamy już o modlitwie, o prawdach wiary. Potrafimy poświęcać wiele czasu, by nasza wiara była przemyślana, by szukać rozumienia, czytać, odpowiadać na pytania, bronić wiarę przed zarzutami, które dziś są częste.
2. To prawda, że są dzieła misyjne, a uczniowie Jezusa mają iść na cały świat. Jednak równie ważną prawdą jest, że misji potrzebujemy my sami, nasze rodziny, nasze parafie, nasz Kościół. Teologia nazwała to misją ad intra, do środka. Gdzie jest wielki tryumf wiary zapowiadany dziś przez Izajasza: „ciemność okrywa ziemie a ponad tobą jaśnieje Pan”? Proroctwo tryumfu Jerozolimy, a dalej tryumfu Kościoła, ginie w różnych klęskach. Tak było przez historię i jest dzisiaj. Po świątyni Jerozolimskiej została ściana płaczu. Miejsca, gdzie rodził się Kościół, dziś są zislamizowane. W Polsce pamiętamy tryumfalizm papieskich pielgrzymek, miliony na ulicach i w miejscach modlitwy. Dziś nie ma po tym śladu, są raczej demonstracje demolujące kościoły. Św. Jan Paweł został wyśmiany i oczerniony. Bóg przez proroka zapowiada tryumf Kościoła, ale obrzydza Go nasz tryumfalizm. Zamiast chwały Bożej dominuje ludzka chwała i pycha, człowiek chce zdobyć, posługując się Bogiem, władzę, znaczenie, bogactwo, często pogardzając innymi. A wszystko z pobożna miną i w imię Boże. Jak na pasach niemieckich żołnierzy: „Bóg z nami”. Trudno o większe bluźnierstwo. Tryumfalizm ma różne oblicza. Papież Franciszek dziś wskazuje na plagę, zarazę i raka klerykalizmu. I nie są to tylko postawy księży, którzy chcą rządzić wiernymi jak podwładnymi. Są to także postawy świeckich, którzy uważają, że Kościół to księża i ich klienci. Taka korporacja.
3. Ewangelię można dziś odczytać jako upokorzenie ludzi wierzących. Pokazanie im jak są daleko od Boga. Jako pierwsi do Boga, który staje się ciałem, docierają ludzie pogardzani i pewno nie bez przyczyny. Pasterzom nie wolno było nawet składać ofiar na świątynię. Ich życie uważano za nieczyste i nie byli godni nawet zbliżyć się do Boga. Królowie byli mangami, co oznaczało zarówno kapłanów kultów pogańskich, jak i czarowników parających się magią albo oszustów. Też byli podejrzani, jednak byli ludźmi szukania prawdy, gotowi na wiele trudu i wysiłku, pokornie prosząc także o światło, gdy przybyli do Jerozolimy. Byli ludźmi drogi.
4. Dziś stan Kościoła i wiary trzeba uznać za takie upokorzenie. Biskupi i księża z jakimś przerażeniem obserwują wszystkie przejawy kryzysu, odejść, krytyki, nawet nienawiści. Dawne znaczenie i pozycja, to coraz bardziej przeszłość. Rodzice i dziadkowie z bólem obserwują odejście dzieci od wiary, życie bez Boga. Ten kryzys, ta bezradność raz rodzi złość, raz smutek, raz poczucie, że nic nie da się zrobić i każdy odpowiada za siebie, a raz chore tęsknoty, by było tak, jak dawniej. Ten upokarzający kryzys jest doskonałym punktem wyjścia do drogi Jubileuszu do pielgrzymki nadziei. Najbardziej zamyka nas na Boga chora pewność siebie, ten ludzki tryumfalizm. Żądzą, by samemu kierować życiem, zamyka na spotkanie z żywym Bogiem. Tak mieszkańcy Jerozolimy zareagowali na wieści o narodzeniu się Króla żydowskiego: „Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima.” Możemy żyć w przerażenie, patrząc na to, co się dzieje w świecie, w Kościele i naszym życiu. Papież Franciszek w bulli ogłaszającej Jubileusz o tym pisze: „Często spotykamy osoby zniechęcone, które patrzą w przyszłość ze sceptycyzmem i pesymizmem, jakby nic nie mogło dać im szczęścia. Oby Jubileusz był dla wszystkich okazją ożywienia nadziei.” Może pierwszą misją jest wyjść z tej świątyni z najmniejszym światłem nadziei. Z decyzją, by wyruszyć w tym nowym roku w pielgrzymkę nadziei. Odnowić pragnienie spotkania się w nowy sposób z Panem Jezusem. By przeżyć chwilę jak magowie, gdy zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją. Wszystko może zostać rozjaśnione tą nadzieją nowego spotkania z Jezusem. Do nas pisze Apostoł: „objawiona mi została tajemnica.” Wszystko, czyli nasza codzienna modlitwa, przeżywanie mszy, komunii, to jak i czy się spowiadamy, czy i jak słuchamy Słowa Bożego, kim są dla nas ludzie, dla których i wśród których żyjemy. To nadzieja także dla naszych bliskich, którzy utracili wiarę, utracili Boga. Wyruszamy w pielgrzymkę nadziei także dla nich, z nadzieją, że i oni wrócą.
23 Wyświetlenie, 1 Dzisiaj