KAZANIE KS. PROBOSZCZA 30.06

13 NIEDZIELA ZWYKŁA30.06.2024 r.

1. Co nam ma powiedzieć Ewangelia o wskrzeszeniu córki Jaira? Może gdzieś niedaleko umierali inni chorzy, a nawet inne dzieci. Pan Jezus nie uzdrowił i nie wydobył ze śmierci wszystkich, tylko jedno dziecko. Co o tym wszystkim mają myśleć rodzice dzieci, które umarły, choć tak gorąco kiedyś i dziś prosili Boga o życie dziecka? Co mają pomyśleć rodzice dzieci, które całe lata są ciężko chore i żadne modlitwy tego nie zmieniają? I ci, którzy całe lata muszą bezradnie patrzeć na cierpienie swojego dziecka i jego zbliżanie się do śmierci? Gdyby istniał człowiek, który ma cudowne lekarstwo na nowotwór i nie dał go wszystkim cierpiącym, a wybierał tylko nielicznych, uznalibyśmy to za straszne. A przecież Jezus potrafił tak łatwo wydobyć to dziecko ze śmierci, czemu tego nie robi w niezliczonych podobnych sytuacjach? Przynajmniej jedno podejrzenie nam się nie sprawdza. Często uważamy, że leczenie jest tylko dla bogatych i ten kto ma pieniądze, może liczyć na wiele. Na pewno Pan Jezus nie robi tego dla pieniędzy i tylko dla bogatych.

2. To pytanie od zawsze dręczy ludzi: czemu Bóg pozwala na tak straszne zło i cierpienie w świecie? Czemu pozwala, skoro może uzdrawiać, a nawet wskrzeszać? A najtrudniejszą częścią tego pytania jest cierpienie dzieci. Ateiści mają prościej, bo skoro Boga nie ma, to nie można Go oskarżać o całe to zło. I nawet kiedy nigdy nie otrzymamy pełnej odpowiedzi, to musimy jej wciąż szukać. Wielką nadzieją są słowa z Księgi Mądrości: „Śmierci Bóg nie uczynił…Do nieśmiertelności stworzył Bóg człowieka.” W Ewangelii znajdziemy słowa Jezusa, które wzbudziły w słuchających niedowierzanie a potem śmiech: „Czemu podnosicie wrzawę i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi.” Kryją te słowa dwie prawdy: obie trudne i zaskakujące. Najpierw Pan Jezus widzi w naszym ludzkim żalu i bólu jakąś fałszywą nutę. Naturalną śmierć nazywa snem. To stan jakoś normalny i konieczny. Może to tłumaczy rzadkość trzech wskrzeszeń w Ewangeliach. Prawdziwa śmierć jest czymś niewyobrażalnie głębszym i jest prawdziwym złem. To śmierć polegająca na odrzuceniu daru wieczności. My, którzy niezwykle boimy się tej śmierci, która jest snem, możemy zupełnie się nie bać śmierci prawdziwej, polegającej na odrzuceniu daru życia wiecznego. I ten fałsz Jezus widzi i słyszy. Boimy się snu śmierci, uciekamy przed nim. Jednocześnie nie boimy się prawdziwej śmierci, a nawet możemy do niej z uśmiechem pędzić. Nie boimy się tracić życia wiecznego, żyć, tak jakby nas ta wieczność nie obchodziła.

3. Czy żyjemy bez wieczności? Czy można wieczność jakoś poznać? Św. Paweł w swoim liście zachęca do składki, czyli ofiarowania swoich pieniędzy. Składka to nie jest zarobkowy pomysł księży. Już apostołowie mieli wspólną kasę i żyli ze składek. I w tej, wydawałoby się prostej i przyziemnej sprawie, apostoł głosi wielką tajemnicę daru i bogactwa życia Bożego. W Jezusie Bóg ofiaruje nam wieczność. Kto w to nie wierzy, zawsze będzie za największa wartość uważał swoje pieniądze, rzeczy, które ma lub chce mieć, życie tylko na ziemi. Będzie się bał utracić swoje pieniądze, będzie sparaliżowany strachem, że ma za mało. Niech dają ci, co mają, ja nie. Boimy się, że utracimy nasze złotówki, a zupełnie nie boimy się utarty daru największego: życia Bożego. Boimy się stracić odrobinę czasu dla Boga, szkoda go na modlitwę, msza trwa za długo. Nie boimy się utraty więzi z Jezusem czyli z naszą wiecznością.

 186 Wyświetlenie,  2 Dzisiaj