25.04 Kazanie ks. Proboszcza

                                    4 NIEDZIELA WIELKANOCNA                        25.04.2021r.

                                                           VCS

         1. Kilka lat temu miało miejsce dziwne wydarzenie. Proboszcz parafii na niedzielnej sumie ogłosił odejście z kapłaństwa i rozpoczęcie nowej ery życia. Teraz zakłada rodzinę i będzie małżonkiem. Ogłosił, że kilkanaście lat życia poświęcił kapłaństwu, a teraz następne lata poświęci małżeństwu. To szokujący pomysł, by odejście i zdradę celebrować na sumie. Podobnie jak pomysł w jednym z postępowych kościołów, by celebrować także rozwody, błogosławiąc nowy etap życia. Odejścia kapłanów  zawsze były, choć stają się teraz coraz częstsze, podobnie jak rozpadanie się małżeństw. W tym wydarzeniu było jednak jeszcze coś. Kiedy kapłan ogłosił decyzję, w kościele wybuchły brawa. Nie płacz, nie krzyk protestu, nie westchnienie zgorszenia, ale oklaski. Pewnie nie wszyscy klaskali, ale robiło to tak wielu, że to właśnie było główną reakcją. Zdrada celibatu, złamanie przyrzeczenia bezżenności zdarzały się zawsze. Nigdy jednak nie było to tak normalne. Wielu chrześcijan jest przekonanych, że celibat to przeżytek, wymyślony po to, bo na plebaniach nie ma miejsca na rodziny księży. Nie widzą w tym żadnego głębszego sensu, lecz coś, co trzeba zlikwidować, bo więcej z tego kłopotu, afer, nadużyć niż jakiegoś pozytku. Zakończony w roku 2019 Synod o Amazonii stawiał wiele ważnych pytań, w mediach było tylko jedno: czy Kościół dopuści do święceń kapłańskich mężczyzn żonatych, co będzie krokiem do likwidacji celibatu. Żyjemy w świecie, gdzie oddanie życia w pełni i do końca jest absurdem: tak  w małżeństwie, jak i w kapłaństwie. Uważa się, że poświęcić życie jest nie tylko trudne, ale zupełnie niepotrzebne. Może się wydawać, że nie potrzeba dziś wierności na dobre i na złe, do końca, nawet do śmierci. To niemodne i szkodliwe.

         2. Pierwsza cecha Dobrego Pasterza: „daje życie swoje za owce.” nie jest dziś ceniona, ale uważana za coś nienormalnego. Oklaski w kościele dla odchodzącego kapłana są tego przejmującym znakiem. Choć pokusą, by życia nie oddawać, by życie zachować dla siebie i wykorzystywać po swojemu, nie jest nowa. Wszystkie pokusy, jakie odrzucił Jezus, tego dotyczyły, aż po ostatnią, by zszedł z krzyża: nie oddać życia. Uczniowie też nie rozumieli, że On zmierza do oddania życia, szli za Nim, szukając sukcesu, zwycięstwa, zysków, nawet materialnych. Nie chcieli oddawania życia. Gdyby w Ewangelii słowo najemnik zastąpić słowem pracownik czyli człowiek, który ma swoją robotę i trzeba mu za to dobrze zapłacić, nie mielibyśmy nic przeciw byciu najemnikiem. Oddawać życie za owce to nienormalne. Wystarczy wykonywać pracę, a oddawanie życia to przesada. Jak to się może stać, że najpierw uczniowie a potem tak wielu pasterzy nauczyli się od jedynego Dobrego Pasterza jak oddawać życie? Jak to jest możliwe, by dzisiaj w świecie, gdzie klaszcze się zdradzie i odejściu, młodzi ludzie odkrywali, że warto żyć, oddając życie? Warto żyć, ślubując miłość na dobre i na złe, do końca lub do końca oddając życie w celibacie, oddając największe ludzkie spełnienie, jakim jest miłość małżeńska i rodzicielstwo. Czy dziś jest możliwe oddawanie życia? Trudny czas pandemii mówi o tym, jaka to straszna nieprawda, że nie trzeba oddawać życia. Jakby strasznie wyglądałby nasz świat, gdyby nie ci, którzy oddają swoje życie, ryzykują, są wierni. Wielu uciekło jak najemnicy, jednak wielu zostało i są tacy, którzy oddali życie. Według ministerstwa zdrowia zmarło 106 lekarzy, 78 pielęgniarek, 7 ratowników, 14 dentystów. A inni…

         3. Czy oddawania życia można się nauczyć? Czemu jeden pozostaje wierny, a drugi ucieka i zdradza? Uczniowie Jezusa są dla nas wielką nadzieją. Nie urodzili się dobrymi pasterzami, powołani, bo mieli niezwykłe predyspozycje do służby i dawania życia. Byli najemnikami, nie tylko uciekli, ale naukę Jezusa o oddaniu życia uważali za absurd. Piotr raz używa wobec Jezusa siły, gdy chce, by zamilkł, bo zapowiadał krzyż. Byli najemnikami, a jednak stali się dobrymi pasterzami. Na czym polegał ten cud i czy może się powtórzyć dziś dla nas? Znamy scenę z Quo vadis, którą uwiecznił Sienkiewicz. To legenda sięgająca początków chrześcijaństwa i kryje niezwykłą prawdę. Piotr nawet w ostatnim etapie swego życia zachował się jak najemnik, uciekał z Rzymu, zostawił owczarnię, choć ucieczka wydawała się w pełni logiczna i usprawiedliwiona. To spotkanie z Jezusem, to pytanie: Quo vadis, Domine? pytanie, czemu Jezus idzie znowu w drugą stronę, ratuje Piotra. To Jezus uczy skałę Kościoła bycia dobrym Pasterzem, bez tego spotkania Piotr stałby się najemnikiem. Gdyby nie był zdolny usłyszeć na nowo Pana: „Idę do Rzymu, aby zostać ukrzyżowany.” To Jezus do ostatniej chwili życia czyni Piotra dobrym pasterzem.Nie ma takiej szkoły, po której człowiek mógłby się tego nauczyć, dostać dyplom i szczycić się, że jestem dobrym pasterzem. Nic tego nie gwarantuje, nie daje pewności. Nic nie daje, że inni uważają mnie za dobrego pasterza i chwalą. Wtedy upadek będzie boleśniejszy, jak u wielu znanych księży, którzy w to uwierzyli. Tym bardziej, gdy sam myślę o sobie; jestem dobry. Bycie dobrym pasterzem jest łaską, którą tylko Jezus może nam dać. Nie raz na zawsze, ale po kropli, dzień po dniu, aż do dnia ostatniego. Nawet pierwszy papież, Piotr, mógł skończyć swoje pasterzowanie jako najemnik, który uciekł w momencie największej próby, gdyby nie spotkanie z Panem i Quo vadis Domine?

         4. Dar celibatu, śluby czystości są znakiem dla Kościoła. Ci, którzy zostali do tego powołani wcale nie są bardziej ofiarni, lepsi, zdolni do nadludzkich poświęceń. Są tak samo słabi, tak samo są najemnikami jak wszyscy. Pan Jezus  przez nich daje nam znak, że istnieje tylko jedna miłość, która może zamienić życie w dar z siebie i tą miłością jest Duch Boży, którego On i Ojciec dają tym, którzy proszą. Bez tej miłości człowiek w kapłaństwie, czy w małżeństwie, czy w samotności nigdy życia nie odda, na zawsze będzie tylko najemnikiem, bączkiem, który kręci się wokół siebie. Kto nie odkryje tej prawdy, przegra życie. Chce życie zachować, a je straci. Ludzie powołani do bezżeństwa mówią, że istnieje tylko jedna miłość, która czyni życie szczęśliwym i spełnionym. Mówią, gdy są wierni w swoim powołaniu i mówią, gdy to powołanie zdradzają, niszcząc życie swoje i innych. Mówi o tym życie kardynała Pella, fałszywie oskarżonego o pedofilię, którego uwolniono po roku więzienia. Mówi życie innego kardynała, którego papież pozbawił kościelnych godności, bo oskarżenia były prawdziwe. Nic nie znaczą tytuły i godności, świeckie i duchowne. Jest tylko jedna droga, pokornego i codziennego szukania Tego, który może nam dać miłość i Ducha. Nigdy Go nie posiadamy, możemy tylko codziennie na nowo prosić i pytać: Quo vadis Domine? wytrwale i wiernie. To dlatego brak wierności w modlitwie jest grzechem i matką innych grzechów. Kto dziś ma Bożego DUCHA, jutro może go stracić, kto dziś Go nie ma, jutro może Go przyjąć. Celibat jest znakiem wskazującym na Jezusa: „I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, przez które moglibyśmy być zbawieni.”

 560 Wyświetlenie,  1 Dzisiaj