Kazanie ks. Proboszcza
NIEDZIELA CHRZTU PAŃSKIEGO 09.01.2022r.
VCS
1. Niedawno przeżyliśmy peregrynację ikony Świętej Rodziny. Była piękna i promieniująca złotem. Złoto w ikonie jest ważne. W ikonie przez oczy wchodzi Słowo Boże. Złoto oznacza Boga, życie Boskiej Trójcy. Jednak Jezus stał na płycie grobowej, u stóp mając symbol śmierci i otchłani, w którą wszedł, rodząc się i pokonał, umierając na krzyżu. W złocie ikony nie chodzi o to, by było bogato i ładnie. To uzdrawianie naszego myślenia i oczu, bo tak często widzimy wszystko na czarno, głosimy, jak jest źle i jesteśmy pewni, że będzie jeszcze gorzej. Złoto ikony jest widzeniem wiary, że ten świat jest w rękach Boga. I nawet gdyby dziś miałby być koniec świata, to będzie on tym, co ikona mówi swoim złotem: wybuchem miłości Boga. Będzie tym, co mówi dziś Słowo Boże: „Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom. Ludzka wiedza uczy, że nasz wszechświat rozpoczął się w Wielkim Wybuchu około 14 mld lat temu. Wiara widzi, że zakończy się Wielkim Wybuchem Ducha czyli Miłości Boga.
Tak trudno nam w to uwierzyć, tak bardzo nasze patrzenie i myślenie jest spętane ciemnościami, bo jest śmierć, jest cierpienie, jest zło i grzech. Jezus już od Betlejem będzie nam pokazywał, że to wszystko bierze na siebie, że to wszystko w Sobie zwycięży. Mirra, którą przynieśli królowie, będzie znakiem Jego wejścia w śmierć, ma uśmierzyć nasz lęk, ból, niepokój. W ikonach chrztu w Jordanie Jezus wchodzi nie do rzeki, ale do napełnionego wodą grobu, który ma kształt jaskini, jak Jego grób będzie kiedyś jaskinią. Jezus wchodzi do otchłani, do ludzkiego piekła.
2. Bez końca popełniamy ten sam błąd, próbując sami, swoimi siłami zwyciężyć zło. Robimy to indywidualnie i robimy to jako ludzkość. Walcząc o sprawiedliwość, równość, braterstwo, zbudowano system piekła na ziemi. Wielu chce ratować ziemię przed zniszczeniem, niszcząc człowieka. Chronić piękno natury, a bez skrupułów niszczyć piękno natury człowieka, nie ma mężczyzny, nie ma kobiety, nie ma dobra, nie ma zła. Lekarstwo staje się gorsze od choroby. Chrzest w Jordanie był wielką publiczną spowiedzią. Ludzie wyznawali swoje grzechy, wypowiadali zło, które ich przygniatało. Może przychodzili też z chorobami, cierpieniem, biedą, niesprawiedliwością, uciskiem wielkich świata. Lecz ta spowiedź nie miała rozgrzeszenia. Pewno niewielu przeżyło szok spowiedzi bez rozgrzeszenia. Jan nie miał wątpliwości, że on sam nie ma mocy, by zwyciężyć zło. Nie odpuszczał grzechów, nie uzdrawiał, nie wskrzeszał zmarłych: „Ja was chrzczę wodą, lecz idzie mocniejszy ode mnie…On będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem.” Może zastanawiać, po co był ten chrzest, skoro i tak sam człowiek nic nie może zmienić, skoro to i tak nic nie da. A przecież ile ludzi uratowałoby życie i zdrowie, gdyby na czas odkryli przed lekarzem chorobę i nie udawali, że nic im nie jest lub że to samo minie. Boimy się chorób nieuleczalnych, nowotworów, i tylu innych. Jakże byłoby inaczej, gdyby na raka było proste lekarstwo. Jan wie, że lekarstwo już się zbliża, a nawet już JEST. Bóg Go rzuca w sam środek tłumu grzeszników. Ale ten chrzest prawdy jest ważny. Uznać, że tylko przyjście Boga może nas uratować, uleczyć, zbawić. To przy wyznaniu grzechów człowiek oddaje Bogu chwałę, uznaje prawdę, że sam siebie nie zbawię. Może warto choć raz przeżyć szok nieotrzymania rozgrzeszenia.
3. To dlatego spowiedź bez rachunku sumienia jest nieważna, nawet gdybyśmy się spowiadali u papieża. To tu najbardziej możemy uwielbić Boga, być sprawiedliwymi, ale nie tak, jak sami chcemy. Chcemy być sprawiedliwi dzięki sobie samym: jestem dobrym człowiekiem, nic złego nie robię. To dobry znak, gdy boli nas, że nie umiemy się spowiadać, że wyznaję grzechy i czuję, że to nie to, że to wcale nie dociera do głębi prawdy o mnie. To dobry znak, że boli, że nie potrafię wyznać, wydobyć swojego grzechu. Przypominamy małe dzieci, które nie potrafią jeszcze powiedzieć, co im jest i co im dolega. Choć dziecko przynajmniej płacze, nie ukrywa swojego bólu. Dlatego dobrze jest, gdy spowiedź nas boli. Dopiero starając się naprawdę robić rachunek sumienia, odkrywamy, jak bardzo tego nie potrafimy, jak tkwimy w jakimś błędnym kole. Te same grzechy, latami i bez zmiany. Nic więcej nie widzę i nie rozumiem. To właśnie RACHUNEK SUMIENIA jest dla nas najbliższym doświadczeniem chrztu w Jordanie, chrztu w wodzie prawdy. To właśnie tutaj jeden mały krok dzieli nas od Boga, choć możemy dziesiątkami lat go nie robić. Jest tak samo jak wtedy nad Jordanem. W tłumie grzeszników stoi już Ten, który jest lekarstwem, ale nikt Go jeszcze nie potrafi rozpoznać, ci ludzie nie mają pojęcia, jak blisko ich jest zbawienie. Każdy rachunek sumienia trzeba traktować jak szansę, by ten krok zrobić. By uwielbić Boga prawdą, że ja jestem grzesznikiem, a On jest Zbawieniem, ja jestem chory, a On jest Lekarzem, ja jestem zamknięty w swojej otchłani, a On jest moim Jedynym Wyjściem. Ja jestem bezradny i nie potrafię, a On jest Pasterzem, który bierze na ramiona i niesie. To jest jedyna sprawiedliwość.
4. Nie wiemy, kiedy nastąpi ostateczny koniec świata. Zapewne szybciej nastąpi koniec świata własny, osobisty. Godzina śmierci też jest chrztem w Duchu Świętym. Chrztem jest sąd indywidualny, gdy woda prawdy i ogień Bożej miłości dokona naszego ostatecznego rachunku sumienia. Ludzie w obrazach sądu są zawsze nadzy, to oznacza tą całkowitą jasność. Wtedy też poznamy, że życie wcale nam nie minęło, jak nam się teraz wydaje. Wróci do nas cała nasza historia życia, wszystko, co uważaliśmy, że minęło. Dlatego Jan Chrzciciel dopełnia, że „On będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem.” Prawda może boleć, palić jak ogień, ale choroba nie jest straszna, gdy jest lekarstwo, prawda nas nie zabije, gdy jesteśmy kochani. Sami przecież przekonujemy dzieci: powiedz prawdę, przyznaj się, a nie spotka cię żadna kara. Tak mówimy i tak też robimy. Czy Bóg jest od nas gorszy? Czy kiedyś prosiliśmy Boga o łaskę takiego chrztu już teraz, o łaskę dobrego rachunku sumienia? Czy poświęcałem mu świadomie czas, czy korzystałem z pomocy nawet zwykłej książeczki? Czy każde spotkanie z Bożym Słowem, w liturgii, w ikonie, w dobrej lekturze widzę jako taki dar prawdy? I tego też oczekuję od kazania, by mi pokazało prawdę: nie o złym świecie, ale prawdę o mnie. Kiedy nasz rachunek sumienia stanie się uwielbianiem Boga przez prawdę, wchodzeniem w ogień Jego miłości, przestanie być czymś rzadkim lub czymś, co całe życie omijamy. Może nawet uczynić naszą codzienną modlitwę wieczorną prawdziwym spotkaniem z Bogiem. Będziemy pisać najpiękniejszą ikonę życia, gdy na złotym tle zostanie ochrzczone, zanurzone to wszystko, co nas dzisiaj przygniata, budzi lęk, poczucie bezradności, przegrania, zmarnowania, poranienia naszego życia.
700 Wyświetlenie, 2 Dzisiaj