KAZANIE KS. PROBOSZCZA 11.02

6 NIEDZIELA ZWYKŁA11.02.2024 r.

1. Postęp medycyny owocuje zmianą listy chorób WHO: ze starej, gdzie odnotowuje się 14,5 tysięcy na nową, która zawiera 55 tysięcy chorób. Istnieje jednak coś wspólnego dla wszystkich chorób. Ewangelia św. Marka rozpoczyna się wieloma uzdrowieniami. Wyjątkowo szczegółowo zostało opisane uzdrowienie trędowatego. Trąd był chorobą szczególną, nie tylko śmiertelną i straszną w tym, jak niszczył ludzkie ciało. Był zakaźny, więc chory traktowany był jak nosiciel śmierci i całkowicie izolowany. Po pandemii lepiej to rozumiemy, gdy tysiące ludzi chorowało i umierało w foliowym, zamkniętym świecie. Sam chory i Jezus nazywają trąd nieczystością. Stąd prośba: „możesz mnie oczyścić.” I odpowiedź Jezusa: „Chcę, bądź oczyszczony.” To co łączy wszystkie 55 tysięcy chorób, to ukazanie ludzkiego życia jako coś zabrudzonego i nieczystego. To życie nie jest już jak źródło czystej wody, lecz przypomina zamkniętą kałużę: zabłoconą i toksyczną. Nawet, kiedy dziś jesteśmy zdrowi, to choroba przez lęk zabrudza życie. Boimy się chorób, których jeszcze nie ma. Czy się jest biedakiem, czy królem Anglii, choroba może zniszczyć życie. Nie pomoże ani władza, ani pieniądze, ani pozycja społeczna. Choć oczywiście bogaci mają szansę na pomoc medyczną i uratowanie życia, ale też do czasu. W chorobie przestajemy pracować, być pożytecznymi, wydajnymi, mieć poczucie, że wiele znaczymy. Tracimy władzę nad życiem i poczucie, że będzie, jak ja chcę. Stajemy się pacjentami ustawionymi w kolejce, potrzebujemy pomocy, opieki, łaski innych ludzi. Pytamy, czemu ja, czemu inni są zdrowi. Zabrudzoną i nieczystą okazuje się cała nasza wiara i relacja do Boga. Wołamy: czemu jest niesprawiedliwy i dopuścił to na mnie, a tylu złych ludzi chodzi po świecie i się śmieje. Za jakie grzechy Bóg się mści? Nic Go nie obchodzę albo On nic nie może, bo jest daleko, albo Go nie ma wcale. W chorobie, a nawet w strachu przed nią, całe życie staje się nieczyste. Ginie jego wartość i sens.

2. I wtedy i dziś ludzie nie rozumieją, po co Jezus uzdrawia. Przecież nie usuwa z tego świata chorób, skoro mamy ich 55 tysięcy. W uzdrawianiu trędowatego widzimy, o co naprawdę chodzi. Jezus daje nam łaskę OCZYSZCZENIA ŻYCIA. Chory na trąd i wszyscy inni uzdrowieni wcześniej czy później znowu zachorują. I Jezus ich ponownie nie uzdrowi. Wszyscy na tę czy inną chorobę umrą. Można powiedzieć, że wygląda to jak odroczenie egzekucji, ale w celi śmierci cały czas siedzimy. W tej scenie Ewangelii zarówno trędowaty, jak i Jezus złamali prawo i zaryzykowali swoje życie. Trędowaty dlatego, że zbliżył się do człowieka zdrowego, za co groziła śmierć. Jezus dlatego, że dotknął się chorego wbrew obrzydzeniu i groźbie zarażenia. Jakby w proroczym geście zapowiedział, że weźmie kiedyś na siebie wszystkie ludzie choroby, całe zatrute śmiercią ludzkie życie. Tylko On może oczyścić ludzkie życie, zamienić tę nieczystą kałuże w prawdziwe źródło. Wbrew temu, co często głosimy, że najważniejsze jest zdrowie w naszym życiu, nie chodzi o to, by umrzeć zdrowszym. W życiu, które nie zostanie przez Jezusa oczyszczone, nawet zdrowie nic nie znaczy. Człowiek może być zdrowy i głupi, zdrowy i egoistyczny, zdrowy i pełen nienawiści, zdrowy i niszczący życie innych. Jak straszny jest proceder porywania dzieci na narządy dla ratowania życia bogaczy. Potrzebujemy tego samego, co chory na trąd, dotknięcia oczyszczającą miłością Jezusa. On może zamienić nasze życie w źródło.

3. Wszyscy potrzebujemy łaski oczyszczenia. I teraz możemy zrozumieć, dlaczego Ewangelię poprzedziło czytanie listu św. Pawła z obrazem, czym jest życie uzdrowione: „szukając nie własnej korzyści, lecz dobra wielu, aby byli zbawieni.” To dobry moment, by odkryć nasz udział we mszy jako lekarstwo i terapię. Kto to odkryje, już nigdy nie powie: nie czuję potrzeby, nie chce mi się, nie mam czasu. W każdej mszy jesteśmy uzdrawiani z bycia zamkniętą i nieczystą kałużą, by stawać się czystym źródłem. Tu jesteśmy oczyszczani. Kto to odkryje, szybko doświadczy radości z udziału w każdej mszy. Nie obowiązku, a szczęścia. Tu uczymy się prawdy, że jesteśmy grzesznikami, którzy potrzebują, i to codziennie, być przez Pana dotykani przebaczeniem i miłosierdziem. Uczymy się słuchać nie samych siebie, lecz Słowa Boga, uczymy się modlić za innych i troszczyć o nich: o bliskich, których kochamy i dalekich, których poznamy w wieczności w domu Ojca. Troszczyć nawet o tych, którzy są nam nieprzyjaciółmi. Uczymy się wrażliwości na cierpienia wojny, głodu, biedy i los jednego chorego dziecka. Uczymy się miłości do ludzi tu na ziemi i do dusz w czyśćcu. Jesteśmy uzdrawiani radością, że żyjemy nie sami, ale we wspólnocie wiary, a obok mnie jest i modli się wielu ludzi, którzy nie są kłopotem, lecz darem. Uczymy się przekazywać znak pokoju, dzielić swymi pieniędzmi, czasem, zdolnościami. Trędowaty miał zadziwiającą wiarę w moc Jezusa, zaryzykował życie, by się do Niego zbliżyć, byłby zachwycony darem Komunii z Jezusem, jaki my mamy dziś, gdy Jezus wchodzi i dotyka całej naszej osoby do głębi. Odkryjmy ten boski szpital naszego uzdrawiania z receptą św. Pawła: „Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa.”

 448 Wyświetlenie,  2 Dzisiaj